„Znalazłem w salonie koszyk z jajami — opowiada Niemcewicz — króbkę z miodem, wory z kaszami, wędzonką, słoniną; na stole księgi nabożne i zaczęte kazanie. Smutne zdarzenia ze światowego człowieka uczyniły przykładnego księdza, zarywającego cokolwiek klechostwa“.
Od czasu do czasu ksiądz proboszcz końskowolski odkłada brewiarz, wyciąga z biblioteczki swe komedye, przeziera je i poprawia, zawsze z nich niezadowolony, i przygotowuje sobie pośmiertne ich wydanie.
Powiadają, że ma chwile, w których wraca do pióra; około roku 1809, jakby ocucony z odrętwienia, pisze ulotne wierszyki, ale zaraz po przeczytaniu niszczy je bez śladu i nie chce przypominać się niemi światu. A świat też powoli zapomina o nim coraz więcej i pozwala mu marnieć w wiejskim kącie. Raz tylko „Towarzystwo szubrawców“ wileńskie próbuje zbudzić z duchowej drzemki polskiego Terencyusza. Ktoś mu z Wilna przysyła kilkadziesiąt numerów „Wiadomości brukowych“ w roku 1817; odczytuje je i przewybornie się niemi bawi. Odpisując z podziękowaniem, chwali to wydawnictwo pod formą żartu i satyry, ze śmiechem karcące wady ówczesnej społeczności, i mówi:
Czego więc nie dokazały w Litwie uczone dysertacye z ambony, miane przez ś. p. biskupa Karpowicza, któż wie, czy nie dokażą ulotne pisma „Wiadomości brukowych“, byle je czytać chcieli z taką uwagą, jakiej są godne; domyślam się, iż do tego pisma wiele przykładać się musi uczone towarzystwo kks. Pijarów, oddawna znane ze szlachetnego sposobu myślenia swojego...“
Za wyrazy uznania, „Towarzystwo szubrawskie“ posyła mu w zamian patent na członka korespondenta swego, którego może nie odebrał, czy też go przy swojem zwykłem, podejrzliwem niedowierzaniu poczytywał za rodzaj mistyfikacyi, bo ani odpowiedzi nie dał żadnej, ani artykułu
Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/26
Ta strona została przepisana.