Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dusi na widok królewicza kłaniali się do ziemi lub nawet klękali przed nim. Zatrzymali się nad rzeką, gdzie mały kornak pomógł Nassurowi zejść ze słonia i pokazał mu, jak Birara się kąpie, co w zachwyt wprawiło syna maharadży.
Powróciwszy do pałacu i pożegnawszy królewicza, Amra puścił swego słonia na łąkę, a sam pobiegł do domu, bo spać mu się chciało straszliwie.
Tego dnia jednak nie sądzono mu widać było zażyć spokoju i wypoczynku.
Przysłano po niego z kancelarji pałacowej.
Ten sam opasły dostojnik, który chciał go skarcić za niestosowne odezwanie się do królewicza, rzekł do niego:
— Najjaśniejszy Nassur pragnie nabyć twego słonia, chłopcze!
— Birara nie jest do nabycia, dostojny panie! — odpowiedział Amra.