Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W głosie zwycięzcy nie było jednak triumfu.
Rozpaczą bezdenną i bólem palącym rozbrzmiewało po dżungli przeciągłe, drgające, jękliwe trąbienie...