Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tryumfalnego, kiedym tu, z oczyma wzniesionemi do góry, wypatrywał nazwisk polskich, przypomniałem sobie jeden koncert w Paryżu, w Cirque d’eté na Polach Elizejskich, koncert, na którym znakomita orkiestra p. Lamoureux wykonała trzecią symfonię Beethovena. Myśląc o tym koncercie, prawie równocześnie zacząłem marzyć o innym, o koncercie mianowicie, który by się odbył pod arkadami tego Łuku, a na którym olbrzymia — ustawiona pośrodku — orkiestra odegrałaby tylko jeden utwór: trzecią symfonię Beethovena, symfonię, którą sam Beethoven nazwał Heroiką, albowiem została napisana gwoli uczczenia Napoleona, na wieść o jego śmierci... Czyż ta symfonia nie powinna być zagraną tutaj, pod temi arkadami? Wyobrażam sobie, jakie wrażenie czyniłaby na słuchaczach, jak przejmująco rozlegałyby się jej patetyczne dźwięki, obijając się o te ściany!
Ale marzenia, o które tak nietrudno pod sklepieniami tego Łuku, i tu mogą być narażone na prozaiczną walkę z rzeczywistością, nic z niemi najczęściej nie mającą wspólnego. Bo jakiż związek może mieć z Napoleonem, Beethovenem, Heroiką i zwycięstwami wielkiej armii, pan Stanisław Koch, właściciel restauracyi polskiej przy Rue de la Glacière 20, zwanej także Pension des Etudiants, restauracyi, gdzie można dostać wszystkiego, co się nazywa potrawami narodowemi, począwszy od kapuśniaku i barszczu, a skończywszy na kołdunach litewskich i zrazach z kaszą hreczaną. Ze jednak podobna »assocyacya idei« nie jest niemożliwą, doświadczyłem tego na sobie, kiedy, stojąc pod majestatycznemi arkadami Łuku Tryumfalnego, uczułem nagle prawdziwie wilczy apetyt... Ponieważ jadłodajnia p. Kocha także da się podciągnąć pod kategoryę rzeczy polskich w Paryżu, więc nie zdawało mi się, bym popełnił herezyę, udając się na Rue de la Glacière. Nie doznaje się tam wprawdzie tak podniosłych wrażeń, jak np. na widok grobu Napoleona w kościele Inwalidów, ale bądź co bądź jest to także wrażenie nie banalne, będąc w Paryżu, stołować się w restauracyi, gdzie ze służbą można się rozmówić po polsku, gdzie przed jedzeniem można się napić starki litewskiej, przegryść ją serem polskim lub kiełbasą krakowską, a gdzie co czwartek można dostać takich samych flaków gospodarskich, jak w Warszawie. Nie jest to restauracya wykwintna, ale zdrowa, atmosfera zaś, która w niej panuje, zaostrza apetyt,