Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wołał, prędzej zatrudnił, wy u Pana znaleźliście pierwsze prawa do tego wielkiego zaszczytu. Święte zjednoczenie wasze stanie się posadą kolosu, które Prawica Wszechmocna podnosić już zaczyna«.
W końcu, dnia 3 maja 1842 roku, na dorocznej uroczystości Towarzystwa historyczno-literackiego, Mickiewicz, który, od czasu, gdy był członkiem Towarzystwa, nigdy nie zabierał głosu, przemówił »z całą mocą swego potężnego słowa«, w tonie zaś, jakim przemawiał, był gniew wielki, jakiś niepokój wewnętrzny i coś, co wszystkim dało do myślenia. Całe przemówienie wieszcza, wypowiedziane z niebywałem natchnieniem, a tonem proroczym, było w każdem słowie nacechowane mistycyzmem Towiańskiego, wrażenie zaś, jakie uczynił na słuchaczach, równało się tak silnemu wzruszeniu, że nie brakło takich, co płakali rzewnemi łzami.
Domyśleć się nietrudno, że nigdy o Towiańskim i Mickiewiczu nie mówiono tak wiele, co w tym czasie; że powstał ruch między emigracyą, że znowu zawrzało w tym »narodzie w miniaturze«, i że zawrzało silniej, niż kiedykolwiek. Swoją drogą wrzało od samego początku, od owej chwili, kiedy się rozbiegła wieść o cudownem uzdrowieniu Celiny. Nazwiska Mickiewicza, Towiańskiego, Góreckiego i Sobańskiego były na ustach wszystkich. Towiański stał się un homme du jour. Nic charakterystyczniejszego wszakże, jak sprzeczność tych najrozmaitszych wieści i plotek. Przedewszystkiem, naturalnie, interesowano się osobą nowego proroka i cudotwórcy. Co zacz? Skąd przybywa? Co robił dotychczas? Ponieważ nie brakło takich, którzy Towiańskiego znali dzieckiem jeszcze, i potem, kiedy mieszkał na Litwie, więc oczywiście znaleźli się i tacy, co odpowiadali na te pytania. Mniejsza o to, że każdy opowiadał co innego: byle zadowolnił plotkarską ciekawość.
Więc kto jest Towiański? Jedno było pewnem, że był szlachcicem litewskim, że kończył gimnazyum i uniwersytet w Wilnie, że był prawnikiem z zawodu i wykształcenia, że się zajmował rejenturą. Nadto wiedziano z pewnością, że był właścicielem ziemskim, że posiadał dziedziczny majątek, że był żonaty, że miał kilkoro dzieci. Wiedziano także, iż w roku 1839, czy też 1837, opuścił kraj, że przez czas jakiś widywano go w Poznaniu, gdzie usiłował pociągnąć ku sobie ks. arcybiskupa Dunina, czego nie osiągnął zresztą, że stamtąd udał