Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lat od chwili jej skazania do ciężkich robót aż do chwili śmierci były ani na chwilę nie przyrywającym się pasmem walk.
I z niemi, oczywiście, mówiliśmy o kwestji polskiej, o ucisku narodowościowym, o gwałtach rusyfikacyjnyeh... One nas odrazu zrozumiały. Protestując przeciwko uciskowi jednostek, miałyżby nie zrozumieć, co czuje 20-miljonowy związek takich jednostek, scementowanych w jedną niepodzielną całość? Rozumiały nasze stanowisko, solidaryzowały się z nim, żartowały z tych, którzy żywy organizm narodu podporządkować pragnęli sztucznemu wytworowi — państwu. Trochę anarchistki wogóle o to państwo nie dbały.
— Ale gdy zażądacie Polski od morza do morza, o! wówczas porachujemy się z wami, pokłócimy, a może nawet i pobijemy się...
Takich zachłannych zamiarów nie mieliśmy, to też niczym niezamącona zgoda przez cały tydzień, spędzony pod jednym dachem, pomiędzy nami panowała. Widywaliśmy je tylko podczas ich spaceru z okna korytarza i w ten sposób, oddzieleni kratą więzienną, gawędziliśmy z niemi po trzy, cztery godziny dziennie. Ze względu na stan zdrowia Kutitońskiej pozwalano im dłużej spacerować w ogródku więziennym.
Któregoś dnia Kowalewska, już oczywiście nauczona doświadczeniem, zadała nam pytanie: