Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Palen opowiedział Nesserowi, że najulubieńszą rozrywką Rosjan oddawna się stało słuchanie pieśni cygańskich. „Willa Rodé“ słynęła z chóru, kierowanego przez nestora cyganów, Sziszkina. Śpiewał on niegdyś dla Aleksandra II i dla wyklętego przez kościół prawosławny Leona Tołstoja, gdy wielki ten pisarz tworzył swój dramat „Żywy trup“.
Wkrótce zjawili się cyganie. Najpierw weszli mężczyźni. Smagli, o czarnych, starannie uczesanych włosach, mieli na sobie czerwone, atłasowe bluzy, ściągnięte w pasie srebrnemi sznurami, szerokie, z czarnego aksamitu szarawary i lakierowane buty z długiemi cholewami i podkówkami na obcasach.
Wchodzili, brzdąkając na gitarach i bałałajkach, na ich czele postępował uśmiechnięty starzec o czarnych oczach, gęstej, siwej czuprynie, spadającej mu na ramiona, i srebrzystej brodzie, spływającej na czarny aksamit „kozakinu“, szamerowanego złotemi galonami.
Stary cygan niósł przerzuconą przez ramię gitarę na szerokiej czerwonej wstędze. Stanął przed wielkim księciem i pochylił się, ręką dotykając ziemi. Ten staroświecki, niewolniczy pokłon powtórzyli inni cyganie. Po chwili zgrupowali się w rogu sali i zaczęli grać cichą melodję. Przy dźwiękach jej, poprawiając na ramionach szale i wzorzyste chustki, wślizgnęły się lekkim krokiem kobiety i, kłaniając się, stanęły w szeregu przed cyganami.
— Sziszkin, zaczynaj! — krzyknął podochocony dowódca pułku.
Starzec wystąpił naprzód, wesołemi oczami ogarnął chór, podniósł głowę, tupnął nogą i uderzył w struny. Wtórowały mu inne gitary basowemi tonami i mknęły