Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

muje, pop odmawia modlitwy, rodzina wrzuca monetę do wody, bo to zmniejsza ilość grzechów i ułatwia przewóz na tamten świat. W cerkwi po nabożeństwie przyłączają się do pogrzebu ludzie z krzyżem i chorągwiami i niosą gazdę na cmentarz, gdzie nad otwartą raz jeszcze trumną trembitarz odegra ostatnie pożegnanie, a potem ludzie zabiją wieko, opuszczą prochy do dołu, wrzucą tam po trzy monety i trzy grudki rodzimej ziemi kamienistej. Urośnie mały, szary kopiec... Jeszcze kilka starodawnych obrzędów, spożycia „koływa“ i — cisza zapadnie na cmentarzu. W domu odbędzie się stypa, w nocy zaś rodzina postawi na stole pod „obraznykiem“ garnek z wodą, krzyż i zapaloną świecę, parapet okna posypie mąką, aby dusza i towarzyszący jej aniołowie po powrocie do chaty mieli światło, picie i jadło... Gazda odszedł na zawsze... Krewni i znajomi przypomną sobie o nim po czterdziestu dniach na obiedzie tradycyjnym za duszę zmarłego, a potem... Niewiadomo, czy często myślą powracać będą do starego kiermanycza jego gaździna, synowie i wnuki?... Życie stało się ciężkie i niema już czasu ani na długą tęsknotę, ani na częste wspomnienia, chyba podczas „oprowodów“ w przewodnią niedzielę, gdy kobiety rozdadzą żebrakom na cmen-