Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozległ się plusk za burtą i — Olaf Nilsen zniknął w otchłani Atlantyku, unosząc z sobą tajemnicę swego zgonu i mękę, bezdenną, bezbrzeżną, jak ocean.
Ludzie długo stali przy burcie, Elza cicho płakała.
Zasłoniwszy twarz drżącemi palcami, głośno szlochał Kula Bilardowa...
Nazajutrz podczas obiadu Pitt doręczył Elzie testament Nilsena, ukryty pod blatem kompasu, i oznajmił załodze, że staje się ona właścicielką „Witezia“.
— Kapitanie! — rzekła Elza. — Wiem, że chcecie porzucić statek w Londynie. Jestem bardzo zgnębiona i smutna. Teraz, doprawdy, zostałam sama na świecie. Nie odmówcie ostatniej mojej prośdie! Po zakończeniu ryzy do Londynu, odprowadźcie „Witezia“ do Hadsefiordu. Chcę zamieszkać na mojej wyspie Lango...
Pitt Hardful, nie namyślając się ani chwili, przyrzekł spełnić jej życzenie. Natychmiast i Polacy, zamierzający powrócić do Polski z Londynu, oznajmili, że pozostaną na „Witeziu“, aby Elza Tornwalsen nie miała kłopotu z wynajęciem nowej załogi.
— I ja płynę do Lango, jeżeli potrzebujecie mnie — rzekł Kula Bilardowa i nagle zapłakał.
Elza Tornwalsen od czasu tej rozmowy nie wychodziła wcale na pokład. Całe dni spędzała w swojej kajucie.
Po skończonej sprzedaży złota, dokonanej przez Pitta w Angielskim Banku, obojętnie przyjęła od niego czek na olbrzymią sumę i wszystkie dokumenty, zatwierdzające jej prawa do władania „Witeziem“ i majątkiem zmarłego Olafa Nilsena, poczem znowu zamknęła się w swojej kajucie.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·