Strona:F. A. Ossendowski - Lisowczycy.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyprawą zamierza Zygmunta urok rozwiać, od wojny ze Szwecją odciągnąć, a tronu pozbawić...
Hetman umilknął, namyślając się.
— Co jeszcze? — spytał Lisowski, pochylając głowę.
— Powiadają, że hetman koronny knuje zdradę, chcąc, aby jego na carstwo moskiewskie obrano... — szeptem zakończył pan Chodkiewicz.
— Ta—a—k to? — przeciągnął Lisowski i oczy zmrużył. — To niech wasza dostojność wie, że o tem na Kremlu śród bojarów był rozhowor... Chcieli oni hetmana Żółkiewskiego na cara kreować, jako, że wojownik wielki, mąż szlachetności nieskalanej, ręki twardej i mądrości niezwykłej, ino nie na takiego trafili bojarowie, acz nikt inny chyba nie oparłby się pokusie nałożenia na głowę drogocennej czapy Monomacha! Nie chciał słuchać bojarów dumnych wierny sługa Reczypospolitej — hetman Stanisław Żółkiewski i na królewicza Władysława wskazał! Od bojarów, moich drużków, i od Zaruckiego, gdy z nami jeszcze trzymał, o tem słyszałem, wasza dostojność.
Znowu jął groźnie patrzeć w oczy hetmanowi litewskiemu pan Aleksander Lisowski.
— Wiem ci ja o tem wszystkiem! — zawołał pan Chodkiewicz. — Konfidencję ma dla mnie hetman koronny i nie ja takowe brednie szerzę, ino — oni, dworacy niecni... Teraz wiesz wszystko i rozumiesz, że król o tron moskiewski ubiegać się nie będzie, bo już mu za Szwecją tęskno i nad nową wojną zamyśla się, aby zdobyć koronę Wazów... Musimy radzić, co dalej czynić. Pożarskij — dobry wódz. Zdobywszy Moskwę, na Smoleńsk niechybnie pociągnie, a przez tę bramę — nasze rubieże przekroczy...
— Tak uczyni, nie inaczej... — szepnął Lisowski.