Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
323
LENIN


„wszechrosyjska komisja nadzwyczajna do walki z kontrrewolucją, sabotażem i spekulacją“.
Życie i śmierć 150-miljonowego narodu zostały oddane w ręce prezesa „czeki“ — Feliksa Dzierżyńskiego, posiadającego prawo kary śmierci bez zatwierdzenia wyroków przez Radę komisarzy ludowych i centralnego komitetu wykonawczego.
Legenda Kremlu odżyła...
Z poza grubych murów Kitaj-horodu, z zakamarków, z ciemnych lochów, z labiryntu mrocznych komnat, wąskich, potajemnych przejść, wynurzyło się straszliwe widmo cara Iwana Groźnego i jego kata wszechwładnego — Maluty Skuratowa. Za nimi sunęły, niby zgraja wilków, cienie pretorianów krwawych — ponurych „opriczników“, szalejących po całym kraju, pławiących się we krwi, wołających głosami złowróżbnemi: „Słowo i czyn“!
Widma z podziwem i strachem patrzyły na przechadzającego się po placu Kremlowskim małego człowieka o łysej czaszce, mongolskich policzkach, wargach i oczach.
Chodził, założywszy ręce do kieszeni wypłowiałego palta, a obok stąpał wysoki, chudy człowiek w szaro-zielonej kurcie i długich butach z cholewami. Szedł przygarbiony, zaciskając blademi dłońmi szarą, zniszczoną twarz, wykrzywianą przez zrywające się co chwila drgawki; nieruchomy wzrok wbijał w okrągłe kamienie starego bruku.
Słyszały widma słowa straszne, przerażające.
Dzierżyński opowiadał o pracy, wrzącej w „czeka“, o tysiącach męczonych i mordowanych ludzi, porwanych w domach i na ulicach przez żołnierzy łotewskich i chińskich.
— Żadna tajemnica nie pozostanie w cieniu! — szeptał Dzierżyński, zaglądając w oczy Lenina. — Umiemy zmusić do szczerości, o, umiemy!
Lenin zaciskał ręce i patrzył dokoła ostrym, twardym wzrokiem. Gdy padał na tłoczące się, niewidzialne widma, pierzchały w popłochu, w lęku niewypowiedzianym.
Dzierżyński zatrzymał się i rzekł:
— Dziś będę prowadził śledztwo w sprawie zamachu. Waszego szofera Wołodzimirowa przywiozłem tu. Przychodź-

21*