Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

(Emilka zrozumiała, że to znaczy, iż wuj Wallace nie weźmie jej do siebie i ucieszyła się).
— Prawdę powiedziawszy — rzekł wuj Wallace — powinna ją wziąć ciotka Nancy. Posiada więcej dóbr ziemskich, niż ktokolwiek z nas.
— Ciotce Nancy do głowy nawet nie przyjdzie wziąć małą do siebie i wiesz o tem sam doskonale! — odparł wuj Oliver. — Przytem jest ona za stara, aby się zająć wychowaniem dziecka, ona i ta stara czarownica, Karolina. Nie wydaje mi się, jak Boga kocham, iżby którakolwiek z tych dwóch kobiet miała w sobie jeszcze coś ludzkiego. Jabym chętnie wziął do siebie Emilkę, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Mam liczną rodzinę, o którą muszę dbać przedewszystkiem.
— Ona nie będzie długo nudzić nikogo, nikomu przeszkadzać, — rzekła ciotka Elżbieta cierpko. — Umrze prawdopodobnie na suchoty, podobnie jak jej ojciec.
(„Nie umrę... nie umrę!” — wykrzyknęła Emilka, a przynajmniej pomyślała to z taką siłą, że aż jej samej wydawało się, że wykrzyknęła te słowa. Zapomniała, że pragnęła umrzeć wcześniej, aby dogonić ojca. Chciała żyć teraz, ażeby zrobić na złość Murrayom „Nie mam wcale zamiaru umierać. Będę żyć... przez długi szereg lat... i zostanę sławną autorką.. zobaczysz, że nie umrę, ciotko Elżbieto Murray!”)
— Ona jest mizernem dzieckiem — przytaknął wuj Wallace.
(Emilka dała ujście swym uczuciom, robiąc grymas pod adresem wuja Wallace’a. „Jeżeli kiedykolwiek będę właścicielką świni, nazwę ją twojem imie-

53