Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/388

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ki pozostały niezmienione. Emilka zachowywała wprawdzie pozory uległości, ale starała się głównie robić postępy w naukach i w pisaniu poezji i prozy, a punkty widzenia ciotki i siostrzenicy były nadal tak rozbieżne, że zupełne i trwałe porozumienie było całkiem nieosiągalne. Nie mówiły tym samym językiem.
A jednak była pewna różnica, aczkolwiek niewidoczna, znaczna różnica! Elżbieta Murray nauczyła się czegoś wielce doniosłego, a mianowicie, że niema dwojakich praw, innych dla dorosłych, innych dla dzieci. Była w dalszym ciągu despotką, ale już nie mówiła do Emilki takich rzeczy, których nie byłaby powiedziała do Laury w analogicznej sytuacji.
Emilka ze swej strony odkryła fakt, iż ciotka Elżbieta pod pozornym chłodem i surowością, kryje szczere uczucie dla swej siostrzeniczki; i to stanowiło najistotniejszą różnicę w ich stosunkach wewnętrznych. To usunęło żądło ze słów ciotki Elżbiety, nawet gdy słowa te bywały przykre i niesprawiedliwe.
— Zdaje mi się, że już nie jestem dla ciotki Elżbiety wcieleniem jej obowiązku — myślała dziewczynka z radością.
Tego lata urosła Emilka i dojrzała duchowo i umysłowo. Życie było cudne, z każdym dniem bogatsze, jak rozkwitająca róża. Piękno pod najrozmaitszemi postaciami zaludniało jej wyobraźnię, przelewane na papier w najlepszej formie, na jaką ją stać było. Ale nigdy nie mogła znaleźć formy idealnej, wciąż była niezadowolona z siebie. Emilka przecierpiała teraz mękę prawdziwego artysty, który „nigdy nie zdoła oddać swą paletą, uroku swego marzenia, swego snu”.

382