Strona:Emilka dojrzewa.pdf/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kuzyn Jimmy patrzył na nią. Myślał że jest ona piękną, bogato obdarzoną, radosną istotą i że niektóre rzeczy są hańbą...

— Wysoka i postawna — szepnął — jak wszystkie nasze kobiety. Z wyjątkiem ciotki Ruth — dodał.

Emilka roześmiała się i zrobiła grymas.

— Ciotka Ruth będzie usiłowała wykazać największą ilość cali, na jaką ją stać, przy naszej najbliższej rozmowie. To zdarzenie będzie jej ciążyć do końca, roku. Ale nie martw się, najdroższy kuzynie, ja już nie zrobię żadnego głupstwa w niedalekiej przyszłości. Ciotka Elżbieta pomyśli, że strasznie dużo orzechów zjadłeś, czuwając nad chorą krową, kuzynie Jimmy.

— Czy potrzebna ci nowa księga w skórę oprawna?

— Jeszcze nie. Ostatnia jest dopiero zapisana do połowy. A każda nowa księga ciąży mi, skoro nie mogę pisywać nowel. Och, gdybym znów mogła, kuzynie Jimmy!

— Nadejdzie i ta chwila, nadejdzie — pocieszał ją Jimmy. — Poczekaj cierpliwie. Nie gońmy niczego w życiu, a samo przyjdzie.

Wypuścił Emilkę i zamknął drzwi. Zgasił świece prócz jednej. Poczem rzeki głośno, zachwycony, że Elżbieta go nie słyszy:

— Ruth Dutton niech idzie do... — zabrakło mu odwagi — do...nieba!

Emilka wróciła do Shrewsbury przy świetle księżyca. Powrót był nadspodziewanie piękny. Emilka była jedną z owych „niewolnic piękności”, o których śpiewają, że są one, względnie oni, „panami (paniami) świata”. Była zmęczona, ale przy zmęczeniu

184