Strona:Emilka dojrzewa.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myk” w duszy Emilki. Wbiegła do Ilzy z jego odblaskiem w sercu.

Zastała Ilzę samą. Zarzuciła jej ramiona na szyję, przytuliła się do niej mocno.

— Ilzo, przebacz mi — zawołała. — Nie powinnam była wątpić o tobie... a wątpiłam... ale teraz wiem... wiem! Czy mi przebaczysz?

— Ty, mała kozo — rzekła Iłża.

Emilka niezmiernie się ucieszyła z tej nazwy. To była znowu dawna Ilza, jej Ilza.

— Och, Ilzo, Ilzo, taka byłam nieszczęśliwa!

— No, nie piszcz na ten temat — rzekła Ilza. — Ja sama byłam niewesoła. Słuchaj, Emilko, coś ci powiem. Tego dnia, kiedy się to stało, spotkałam Ewelinę Blake w księgarni. Wróciłyśmy do mego pokoju po książce, której ona zapomniała i zastałyśmy cię, pogrążoną we śnie. Spałaś tak mocno, że nawet się nie obudziłaś, gdy uszczypnęłam cię w policzek. Wtedy, ot tak! dla żartu, wzięłam ołówek i rzekłam: „narysuję jej wąsy na twarzy i też się nie obudzi”. Ewelina skrzywiła się i rzekła: „O nie, to byłoby podłe, nie uważasz?” Ja to powiedziałam tylko żartem, ale ten protest Eweliny tak mnie rozzłościł, że oznajmiłam, iż wykonam to, co obiecałam. Gdy się obudzisz, spojrzysz w lustro. W duchu postanowiłam na wszelki wypadek zaczekać na ciebie i podać ci lusterko, obudziwszy cię zawczasu. Ale wtem przyszła Kasia Errol i prosiła, żeby z nią wyjść. Nie zdążyłam cię umalować i wyszłam. Oto wszystko, Emilko, możesz mi wierzyć. Ale potem miałam straszne wyrzuty sumienia, że taka myśl wyszła ode mnie. A gdy zobaczyłam, że masz żal do mnie, zacięłam się. Była to

165