Strona:Elwira Korotyńska - Roztropne prosiątko.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy już prosiąka wyrosły na małe ale silne i zdrowe wieprzki, zawołała je do siebie i rzekła:
— Roch! roch! roch! Czy domyślacie się, w jakim celu was tu wezwałam?
— Kwi, kwi, kwi! Nie wiemy, mamusiu...
— A wiec mam wam oznajmić, moje dzieci, że dłużej zajmować się wami nie będę.
Jesteście już w tym wieku, że same o siebie myśleć możecie.
Wkrótce będę miała malutkie prosiątka, które sobie rady nie dadzą, te wychowywać muszę.
Idźcie w świat, moje dzieci kochane, a pamiętajcie być porządnemi, nie tarzać się w błocie, nie zasługiwać na ludzką wzgardę...
Prosiątka przypadły do tłustych kolanek matki, zakwiczały żałośnie i w las poszły.
A świnka długi czas jeszcze patrzała za ukochanemi dziećmi, wreszcie