Strona:Elwira Korotyńska - Ach! Być cyganem!.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —

JUREK. Zaraz, zaraz! (bierze dwa wiadra na nosidłach i upada).
CYGAN. Ten chłopak do niczego! Widzicie!
JUREK (podnosi się z ziemi). Takie ciężkie! A jak nabiorę wody, to co będzie? Oj! wszystko piękne, ale zdaleka!
CYGAN. Co tam mruczysz? Idź mi po wodę i zaraz wracaj! A to leń!
JUREK (odchodzi). Oj, dola moja, dola!
MŁODA CYGANKA. On się nie nada do nas...
CYGAN. Dlaczego?
MŁODA CYGANKA. Nie ma sprytu, nie potrafi wyłudzić, oszukać!
CYGAN. Nauczę go tem wszystkiego! (pokazuje bat) To najlepszy nauczyciel!
JUREK (dźwiga wodę). Ach! ach!
STARA CYGANKA. Jużeś się zmęczył?
CYGAN. (zagląda do wiader). Po połowie wiadra i jeszcze za ciężko! Ho! ho! Idź jeszcze, aż napełnisz beczkę!...
JUREK. (idzie posłusznie). Nie dam sobie rady!... A myślałem, że nic tu robić nie będę!... A lasu to nawet nie znam — nie dają mi ani na chwilę pobiegać, ani jagód uzbierać... Ot swoboda! większa była w domu... O! moja mamusiu! (ociera oczy.)
CYGAN. Co tak idziesz powoli! Prędzej! Czy chcesz, żebym cię popędzał tym bacikiem?
JUREK (zbiera wszystkie siły i idzie)