Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XL

O, tak! ludzie kochają wciąż, po całym świecie!
Nie zaprzeczę miłości, gdy się z treścią schodzi:
W młodych latach jej słowa brzmiały mi najsłodziej,
Po dziś mi jeszcze pachnie później rwane kwiecie.

Muzułmanie i Giaury chustkę rzucą przecie
W twarz wesołą, nieczuli wobec łez powodzi.
Polyfema ząb biały ślizga się, zawodzi,
Gdy skorupa orzecha deszczami częstemi

Zmiękła; mniej trzeba, iżby treść, miłością zwana,
Nienawiścią się stała, lub iżby ją rzeka
Niepamięci schłonęła. Lecz insza jest Pana

Mego miłość! aż zetkną się myśli, poczeka,
Aż niemocy i smutkom stanie się odmiana;
Mówi — „czas jest”, gdy inny „za późno”, wyrzeka.