Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Pamiętaj, że jeźli nie wykonasz wszystkiego, zniweczysz na zawsze szczęście tego domu!“
„Nie zniweczę!“ rzekła Dorotka, a głos jéj brzmiał niby dzwonek srebrny, przyczem podniosła uroczyście rękę w górę, jakoby chciała przysięgać: „Niech będzie co chce, wszystkiego się podejmię, wszystko wykonam.“
„Chroń się niepotrzebnej ciekawości!“ upominała staruszka. „Rozmyśl to sobie i poczekaj do jutra.“
„Nie, nie obawiam się, chcę się o wszystkiem dowiedzieć, a potem albo ocalę królewicza, albo sama zginę!“
Zdawało się Dosi, że działa zbyt szybko i że bez ojca nie powinnaby przyjmować tak wielkich zobowiązań, a przynajmniéj miałaby do jutra to sobie rozważyć; jednakże przemogła jéj ciekawość, dla tego rzekła: „Mówcie, pani!“
I piastunka mówiła:
„Gdy napróżno królewicza po lądach i morzach szukali i gdy ogłoszono, że już nie żyje, wtedy wezwałam pomocy duchów. I odważyłam się w nocy, o któréj wiem, z księgą, o któréj wiem; a w tę noc na tém miejscu na słowa téj księgi muszą wszystkie duchy być posłuszne; jest to stara tajemnica, którą odziedziczyłam po mojéj prababce. Poszłam tedy i wołałam ze wszystkich duchów tego, któryby coś wiedział o Drogozorze. Wtem wiatr zaszumiał, a naraz stanął obok mnie staruszek z wiązką gałęzi i ze siekierą w ręce; włosy i wąsy miał od wiatru rozczochrane, suknię od wiatru porozdzieraną a trząsł się od zimna i starości; oczy jednakże miał żywe i chytre. Chrapliwym głosem zapytał się: czego żądasz ode mnie? Co wiesz o Drogozorze, mym wychowańcu? pytałam się staruszka. Hihi, jedynak tu, jedynak tam, zachichotał, a gdy się śmiał, było naokół zimno. Uczyniłem mu to, co on czynił innym — król niekról wszystko mi jedno. Z tych słów poznałam, że ten staruszek był Przeznaczeniem.“
„Nie było to Przeznaczenie, ale Wiatr,“ zawołała Dosia.