NA ZGON JANA TARNOWSKIEGO.
Nie pójdę ja Tarnowski! za tobą ze łzami,
Ni twéj śmierci smutnymi onucę pieśniami,
Wolen jarzma śmiertelnych żyjesz dziś w swobodzie,
Zamięszkały w bezpiecznym, napowietrznym grodzie;
Tam już zima nie wieje, nie trzaskają gromy,
Tam wieczne widzisz światło, nocy nieświadomy;
Z nami bezsenne troski i czujna obawa,
Z nami praca, choroba i starość przestawa;
Szczęsny, kto już naszego morza przebył skały,
I w pogodę do portu przywiódł okręt cały.
Nam Ocean niepewny jeszcze nawy nurza,
Niesie gdzie dzika Notu rozkazuje burza,
Ty z rycerzami, jakich wydawał świat stary,
Spokojny niebieskimi poisz się nektary,
Pod nogą widzisz ziemię, grzmiące Oceany,
I po niebieskich polach obóz gwiazd rozsiany.
A cnotą wyszukana, wbrew śmierci twa chwała,
W ustach mężów bezzgonny swój pobyt obrała,
Bo mogąc się naddziadów sławą przyozdobić,
Wolałeś przy jéj blasku na własną zarobić,