Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ELEGIA  I.

DO KRZYSZTOFA RADZIWIŁA.


Nie Muzy mi (jeślim jest) poetą być dały,
Ni pomnę, bym Aońskiéj kiedy dosiągł skały:
Miłość mię wyuczyła lekkie pienia składać
I dawnéj Kalimacha lutni odpowiadać.
Cóż na górach Idajskich czynił pasterz młody?
Skromny, bez troski, pasał kręto-rogie trzody,
Lecz raz tylko podróżną miłością splątany,
Rzucił gaje ojczyste, opuścił cabany,
Wnet nawę wybudował, i bezślednie morze
Aż do brzegów Euroty nieznajomych porze,
I nie piérwéj opuścił Spartę uzbrojoną,
Aż uszedł z wyśmianego Menelaja żoną;
Wtedy, gdy Greki pola Frygijskie niszczyły,
Posłał w Ereb Achilla niezrównanéj siły,
Achilla co niedawno po Trojańskiéj ziemi,
Tarzał ciało Hektora końmi Meońskiemi.