Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w pole niedługo, chłopcy odkryjo głowy, a co śmielsze bedo bose, bose stano na ziemi jeszcze niedogrzanej, zime naciskawszy bosymi nogami, żeby prędzej odchodziła, o wiośnie zaśpiewajo, o polu, Ej cieńka leńka w polu konopielka, a jeszcze cieniejsza u ojca coreńka!
I tego Piątku tak samo czuło sie na drodze, że jutro wiosna pęknie, kury sie rozkrzyczo, na płotach pierzyny zabielejo a kto niekto może i dubeltowe okna wyjmie i porozmyka chate na oścież. Radość ma sie zacząć na świecie, a czemuż Taplary majo być smutne? Ach, przypomnimy sie jemu, Zbawcy Świata, żeby i o Taplarach pamiętał, poratował od zagłady! Zatrzymali Szymon fóre przed samym progiem Grzegorychi, żeb bliżej było nosić do komorki, lejcy zawiązali na kołku, straszno sie nam robi, ale nic to: przeżegnawszy sie, wchodzim do sieniow, z sieniow do chaty, Domin na przedzie:
Niech bedzie pochwalony Jezus Hrystus!
Przy samym progu Grzegorycha nad koszem kartofli skrobała i drobiła na piątkowy krupnik. Brodaty siedział na pieńku i do piecy chrost podkładał, kobieta pod lampo krosnami sie bawiła, koło niej pod lampo Pioter chomont w kolanach trzymał, skórzane uściełke przy poduszce zszywał. O, powiedział, popatrzywszy na nas, sąsiedzkie odwiedziny, siadajcie!
Usiedlim na ławie, patrzym na nich. Pioter szyje szczerze, Brodaty pódkłada do piecy, ale