Przejdź do zawartości

Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ciemności. Długom błądził po lochach, aż wreszcie błysnęło mi światełko i oto wyszedłem na wierzch.
Tymczasem mieszczanie, uspokojeni ciszą panującą na placu, powoli zaczęli wyglądać z kryjówek; zobaczywszy zaś stojącego na placu, przy marszałku, księdzu i architekcie Taurera, otoczyli ich kołem, wznosząc gromkie okrzyki na cześć dzielnego Szlązaka.
Olbrzymi orszak ruszył z rynku ku ratuszowi, odprowadzając tam zwycięzcę po przyobiecaną nagrodę.
Na drugi dzień zrana, na stosie, wystawionym na środku rynku, spalono uroczyście, wobec licznych tłumów, z rozkazu marszałka i trybunału, — bazyliszka.
Od tego czasu nie pojawił się on już nigdy w Warszawie.



Rozmaryn.
(Włoskie).

Nie było chyba napozór szczęśliwszej istoty nad królowę Marję. Bo była i piękna, i bogata, i dobra, tak że jej tylko ptasiego mleka lub gwiazdki z nieba brakowało. Mimo to jednak nie czuła się szczęśliwą. Płakiwała często w ukryciu przed mężem, i czuła brak czegoś, co mogłoby stanowić