Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzi — zarysowały się na pasku papieru zygzaki jakieś i splątane linje.
— Przerwane połączenie! — zawołał Henryk, towarzysz Czesława.
— Tak, na naszej drodze stanął ktoś inny, kto przejąć się stara wysyłane przez nas depesze. Trzeba wzmocnić siłę prądu i zapytać stryja, czy odebrał ostatnią odpowiedź, a zarazem przekonać się, czy naprawdę usiłowanem jest przejęcie depeszy… Byłoby to bardzo ważne, a zarazem i znamienne dla nas. Wskazywałoby, że jest ktoś, komu zależy na zdobyciu tajemnicy naszej wyprawy, a zarazem i na pokrzyżowaniu naszych planów. Puszczaj, Henryku, prądy coraz mocniejsze, gdyż wiele mi na tem zależy.
Poczęli więc wysyłać w stronę Algeru prądy coraz mocniejsze i wreszcie po długich usiłowaniach i przerwach udało się im uzyskać odpowiedź następującą:
— Prąd nam przerwano… Ostatnia odpowiedź doszła niejasno… Powtórzcie!
Powtórzył więc ją Henryk, lecz tym razem, obawiając się, ażeby depesza nie dostała się w ręce kogoś niepotrzebnego, użył klucza szyfrowanego, znanego jednemu tylko Stanisławowi.
Po chwili też nadeszła odpowiedź tymże samym kluczem:
— Zrozumiałem. Wyjeżdżam jutro o świcie specjalnym pociągiem.
Przesłano sobie jeszcze wyrazy pożegnania i przerwano połączenie.