Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strasznego widoku naszego więźnia. Ralf wszedł tam jednak kilka razy z zupełnym spokojem, porządkując książki, które wyjął i usuwając ślady naszego pobytu w tem mieszkaniu. Słyszałem, jak szybko zdjął z uwięzionego chustę, którą go poprzednio zakrył, poczem wolnym, swobodnym krokiem, jakgdyby był gospodarzem, opuścił mieszkanie, wołając mnie za sobą.
— Uważaj Ralfie, obserwują nas! Spójrz, na rogu ulicy stoi policjant!
— Znam go doskonale — odparł Ralf, odwracając głowę w przeciwną stronę. — Uprzedniej niedzieli zaczepił mnie, lecz wytłumaczyłem mu zupełnie spokojnie, że jestem byłym żołnierzem pułkownika i przychodzę co kilka dni do jego mieszkania, aby przewietrzyć pokoje i przynieść z poczty listy, które się zarzuciły. Dla ostrożności zawsze miałem przy sobie kilka listów, zaadresowanych do pułkownika do Szwajcarji, których nie omieszkałem pokazać policjantowi. Był zupełnie uspokojony i przekonany. Po tem spotkaniu jednak nie miało żadnego sensu badać w dalszym ciągu sytuację.
Nie odpowiedziałem mu ani słowa. Irytowała mnie jego bezgraniczna chytrość, jego przemyślane finty i podstępy, któremi zawsze umiał się ratować z opresji, w które jednakże nie raczył mnie nigdy wtajemniczać. Zdawałem sobie z tego sprawę, dlaczego on tak właśnie ze mną postępuje. Uważał, że jestem ograniczony, zbyt mało sprytny, abym mógł bez narażenia siebie i jego na niebezpieczeństwo wchodzić i wychodzić do naszej kwatery. Chcąc odstraszyć mnie od samotnych wycieczek przesadzał o niebezpieczeństwach, związanych z naszym pobytem. A gdy uraził moją miłość własną ironicznym komplementem na temat mojego przebrania, zbyłem go nadąsanem milczeniem.