Przejdź do zawartości

Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 02.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zazdrościła powodzenia, którą tak żarliwie obgadywały dewotki, była tylko bezdusznym automatem, każdy uważać się począł za haniebnie oszukanego. Znalazło się zaraz wielu takich, którzy oddawna mówili (niewiadomo tylko komu?), że w tem wszystkiem jest coś podejrzanego. Inni znowu, którzy zaraz od pierwszego razu dorozumieli się rzeczy, których nawet nie było. Ogólnie zaś zauważono, że piękna Olympia częściej kichała niż potrzeba, nie widziano zaś, żeby kiedy ziewnęła w nudnym towarzystwie. Kichanie mogło pochodzić z zakatarzenia flecików od śpiewu. Słyszano także, jak w niej coś chrupało, były to zapewne kółka niedość starannie wysmarowane i t. p., koniec końcem, historya owego automatu głęboko wrosła ludziom w serce, a nawet wywołała niemało nieufności. Młodzi ludzie, z obawy, czy się nie kochają w lalkach z drewna, wymagali od panien, żeby ile możności śpiewały i tańczyły bez taktu, żeby robiły pończochę lub haftowały podczas, kiedy im coś czytano, lub przynajmniej bawiły się psem lub kotem, ale nadewszystko, żeby nie słuchały wszystkiego obojętnie, ale odpowiadały coś takie-