mu lunatykowi, były ostatnie, jakie wyrzekł twój nieszczęśliwy ojciec.
Drżący, niezdolny słowa wyrzec, baron zajął miejsce przy V., który usiadł przed kominem. V. opowiedział treść pisma, które Hubert mu zostawił, a które wolno było mu odpieczętować dopiero po otworzeniu testamentu. Hubert pełen najgłębszej skruchy, oskarżał się o niepojednaną zawiść, jaka zrodziła się w nim przeciwko bratu od chwili, gdy stary Roderyk ustanowił majorat. Wszelką broń wyrwano mu z ręki, bo gdyby udało mu się nawet poróżnić w niegodziwy sposób ojca z synem, to jednak pozostałoby to bez żadnego skutku, bo sam Roderyk nie był w stanie odjąć najstarszemu synowi praw pierworodztwa; i choćby odwrócił od niego swoje serce i oczy, to i tak nigdyby tego według swych zasad nie uczynił. Dopiero kiedy Wolfgang wszedł w miłosne stosunki z Julią de St.-Bal, sądził Hubert, że może bratu szkodzić. Od tego czasu w porozumieniu z Danielem, usiłował w niegodziwy sposób skłonić starego do postanowień, które miały syna przywieść do rozpaczy.
Wiedział on, że według wyobrażeń Ro-
Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 01.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/35/E._T._A._Hoffmann_-_Powie%C5%9Bci_fantastyczne_01.djvu/page164-1024px-E._T._A._Hoffmann_-_Powie%C5%9Bci_fantastyczne_01.djvu.jpg)