Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w kącie namiotu i nie odezwała się ani słowa.
Po zaaresztowaniu więc zabójcy wodza, mieli już odejść, gdy naraz mała kruszynka, umazana sadzami, wydzierając się z rąk starej cyganki, rozpaczliwym głosem zaczęła wołać: — Ratunku!
Zwróciło to uwagę policji, tym bardziej, — że cyganka starała się ją ukryć, podeszli więc do dziecka i spytali, jak się nazywa.
— Jestem Krysia Zaorska, cyganie mnie ukradli — odpowiedziała dziewczynka.
— Kłamie! — wołała cyganka — ona bez rozumu! To moja córka!
Umyto biedne dziecko i z triumfem odwieziono do rodziców.
Co to była za radość! Pani Zaorska