Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   248   —

Na świat niemowlę wprowadza do życia.
Co się w tej strasznej burzy potem stało,
Własną źrenicą rzecz ujrzycie całą.
Tu powieść kończę. Dalsze wydarzenie
Łatwo się może rozwinąć na scenie,
Jam opowiedział, co się wprzód zdarzyło.
Teraz, słuchacze, wyobraźni siłą
Patrzcie na okręt, słyszcie wichry w zwadzie,
A Peryklesa widźcie na pokładzie. (Wychodzą).


SCENA I.
(Wchodzi Perykles na pokładzie okrętu na morzu).

Perykles.  Mórz nieskończonych panie, poskrom fale
Obmywające niebiosa i piekło!
Ty, Boże wichrów, od mokrych przepaści
W spiżowym lochu zamknij powołane!
Ucisz głuszące, groźne twe pioruny!
Szybkie, siarczyste zgaś twe błyskawice! —
W jakim królowa stanie? — Lichorydo! —
Wszystkie trucizny czy wypluć chcesz, burzo?
Świst kapitana, jak szept w ucho śmierci,
Niedosłyszany ginie. — Lichorydo! —
O, ty Lucyno, ty boska patronko,
Ty miłosierna dla położnic pani,
Zstąp na nasz okręt burzą kłopotany
I połóż koniec żony mej cierpieniom!
He, Lichorydo! (Wchodzi Lichoryda).
Lichoryda.  Oto jest stworzenie,
Za młode, żeby w takim mieszkać domu,
A które, gdyby tylko rozum miało,
Chciałoby umrzeć, jak ja pewno zrobię.
Weź w twe ramiona tę królowej resztkę.
Perykles.  Co? Lichorydo!
Lichoryda.  Królu, bądź cierpliwy!
I nie pomagaj burzy. Oto wszystko,