Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdyby truciznę chciał kto w Mantuy kupić,
Chociaż jej sprzedaż prawo śmiercią karze,
Tu mieszka nędzarz, co ją sprzedać gotów.
Myśl ta, jak widzę, było to przeczucie,
I ten sam nędzarz sprzedać mi ją musi.
To jest dom, jeśli pamięć mnie nie myli.
Żebrak w świąteczny dzień zamknął aptekę.
Hej! aptekarzu! (Wchodzi Aptekarz).
Aptekarz.  Kto głośno tak woła?
Romeo.  Przybliż się, słuchaj! Widzę, żeś jest biedny;
Weź te czterdzieści dukatów, daj za nie
Dozę trucizny, ale tak potężnej,
Że w chwili, w której z krwią żył się pomiesza,
Człowiek, znużony życiem, padnie trupem,
A dusza z ciała wypadnie gwałtownie,
Jak proch, za iskry dotknięciem, wyrzuca
Fatalne brzemię z dział żelaznej piersi.
Aptekarz.  Mam tę truciznę, ale jej sprzedawcę
Śmiercią ścigają mantuańskie prawa.
Romeo.  Nagi i pełny cierpienia i nędzy
Umrzeć się lękasz? Głód na twoich licach,
Z ócz twych wygląda ucisk niedostatku,
Na grzbiecie twoim pogarda z żebractwem!
Twym przyjacielem nie jest świat ni prawa.
Świat nie ma prawa, aby cię zbogacić,
Złam prawo, weź to, i przestań być biednym.
Aptekarz.  Nie moja wola, ubóstwo zezwala.
Romeo.  Nie twoją wolę, ubóstwo twe płacę.
Aptekarz.  Wsypiesz ten proszek w jakikolwiek napój,
A gdy wypijesz, chociażbyś miał siły
Dwudziestu mężów, upadniesz bez ducha.
Romeo.  Weź twoje złoto, gorszą dusz truciznę,
Większego zbójcę na tym podłym świecie,
Niż proszki, których wzbroniona ci sprzedaż:
Nie ty mnie, ja ci sprzedałem truciznę.
Bądź zdrów, kup jadła i porośnij w ciało.
Witaj, nie śmierci, lecz życia napoju!
Przez ciebie z Julią spocznę mą w spokoju. (Wychodzą).