Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   153   —

Na twą cześć w pocie czoła wyuczona,
Chyba że mogą chwilę cię zabawić
Dobre ich chęci.
Tezeusz.  Pragnę widzieć sztukę,
Bo co powinność w hołdzie nam przynosi,
W prostocie ducha, zawsze jest przyjemne.
Zabierzcie miejsca; wprowadzić aktorów.

(Wychodzi Filostrat).

Hippolita.  Nie lubię patrzeć na bezsilny mozół,
Upadający pod służby ciężarem.
Tezeusz.  Nic podobnego nie zobaczysz, droga.
Hippolita.  Wszak nam powiedział, że to nad ich siły.
Tezeusz.  Tem więcej łaski za nic im dziękować.
Zabawą dla nas będą ich usterki;
A gdzie się potknie gorliwość uboga,
Chęci, nie talent wzgląd szlachetny sądzi.
W moich podróżach nieraz mnie uczeni
Wypracowaną chcieli witać mową,
Gdy na mój widok drżeli i blednęli,
Gdy milkli w środku okrągłych peryodów,
Bo im strach słowa w gardle zatrzymywał,
I nie dozwalał skończyć komplementu,
Ich mi milczenie było pozdrowieniem;
Bo w przerażeniu skromniej gorliwości
To samo czytam, co w szumnych wyrazach,
Z nazbyt śmiałego płynących języka;
Milcząca miłość i niema prostota
Najwymowniejsze dla mojej są duszy.

(Wchodzi Filostrat).

Filostrat.  Łaskawy panie, prolog już gotowy.
Tezeusz.  Niech wejdzie.

(Przy odgłosie trąb i rogów wchodzi Prolog).

Prolog.  Jeżeli was obrazim, to w naszej jest myśli;
Pokazać żeśmy bawić was nie nudzie przysli,
Ubogiem przedstawieniem sztuki naszej wątku,
I to jest szczery koniec naszego początku.
Rozważcie to. Przychodzim tylko na przekorę;
Nie przychodzim, by w dobrą ucieszyć was porę,