Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mne, jak wstążki u wieńca, a myśli i wyrażenia słabym blaskiem tleją.

VII. Ci, co się odznaczyli w jednym z tych trzech rodzajów, zyskali wielkie między mówcami imię; ale zachodzi pytanie, czy zadosyć uczynili naszemu życzeniu. Znamy takich, którzy ozdobnie i dobitnie, biegle i subtelnie mówili, i dałyby nieba, żebyśmy między Rzymianami cień przynajmniej takiego mówcy znaleść mogli! byłoby wybornie nie szukać obcych przykładów, na swych poprzestać. Ale jakkolwiek wiele zalet przyznałem Rzymianom w rozmowie zawartej w moim Brutusie, częścią dla zachęcenia drugich, częścią z miłości ku mym społziomkom, przypominam sobie, żem jednego tylko Demostenesa przeniósł daleko nad wszystkich, a to dla tego, że on wykształcił swój talent na wzór wymowy, jaką sobie w myśli wystawia, a nie takiej, jaką w tym lub owym poznałem. Nie znalazł się żaden, coby był dobitniejszym, bieglejszym, umiarkowańszym od niego mówcą. Jeżeli tedy ludzie, których opaczne mniemanie zaczęło się upowszechniać, ubiegają się za nazwiskiem mówców Attyckich, albo chcą zostać mówcami Attyckimi, muszę im przypomnieć, że przedmiotem ich podziwienia powinien być Demostenes, który takim jest Attykiem, że mojem zdaniem, same Ateny w wyższym stopniu Attyckiemi być nie mogą. Niech się od niego nauczą, co to jest Attycyzm, i niech miarkują wymowę jego siłą, nie swoją nieudolnością. Bo dziś każdy to tylko chwali, co myśli że będzie mógł naśladować. Ponieważ ci ludzie mają najlepsze chęci, chociaż nie są obdarzone dość gruntownem poznaniem, nie od rzeczy będzie ich nauczyć, jaka jest właściwa Attykom zaleta.

VIII. Usposobienie słuchaczów zawżdy było dla mowców skazówką. Kto chce się podobać, ma baczenie na skłonności tych, co go słuchają, do nich i do ich sądu całkiem się stosuje, za ich skinieniem idzie. I tak w Karyi, Myzyi, Frygii, gdzie ogłada i delikatny smak są nieznane, przyjęto podobającą się tamecznym mieszkańcom, nadętą i, iż tak rzekę, otyłą wymowę, która nigdy nie miała zalety u ich sąsiadów, Rodów, ciasnym tylko przesmykiem morskim od nich oddzielonych,