Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/446

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
FILIPPIKA
PIĄTA
MIANA W SENCIE</span>.

I. Żaden dzień, senatorowie, nie zdawał mi się tak daleki jak pierwszy stycznia. Wiedziałem żeście go i wy z równą wyglądali niecierpliwością; bo ci co prowadzą wojnę z Rzecząpospolitą, tego dnia nie czekali, a nas, kiedy rada nasza była najpotrzebniejsza do zapewnienia powszechnej całości, do senatu nie wołano. Ale skargę dni upłynionych uchylił głos konsulów, którzy tak się wyrazili, iż się zdaje żeśmy tego dnia bardziej pragnęli, niżeli zbyt długo nań czekali.

Lecz jak głos konsulów podniósł we mnie ducha, i dodał nadziei nie tylko ratunku, ale i odzyskania dawnej godności, tak mowa senatora[1], którego naprzód zapytano o zdanie, mogłaby mnie zatrwożyć, gdybym waszej odwadze i stateczności nie ufał. Taki bowiem dzień zajaśniał wam, senatorowie, taka wam dana sposobność, że możecie okazać ludowi Rzymskiemu ile mężnego serca, niewzruszonego umysłu, powagi mieści się w kole waszem. Przypomnijcie

  1. Kw. Fufiusza Kalena, który był legatem w wojsku dyktatora Cezara, mianowanym przez niego konsulem 47 roku. Zięciem jego był tegoroczny konsul, K. Pansa. Jest także o nim mowa jako o doradcy pokoju i przyjacielu Antoniusza w Filippice VIII, 4–6.