Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/407

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ców. Ale go w zakrytej lektyce przez miasto przeniesiono, jak umarłego do grobu. Głupio sobie postąpili Akwinaci; ale byli na drodze. Coż powiedzieć o Anagninach, którzy choć na uboczu zaszli mu drogę, żeby go, jak gdyby był konsulem, powitali. Trudno uwierzyć, wszyscy jednak powiadają, że się nikomu nie odkłonił, lubo miał przy sobie dwóch Anagninów, Mustellę i Lakona, z których jeden ma pod sobą najętych przez niego zbójców, drugi jest pijatyk towarzyszem. Po coż mam wspominać o pogróżkach i obelgach miotanych na Sydycynów, na Puteolanów, za to że Kassiusza i Brutusa za patronów obrali? Uczynili to z dojrzałego namysłu, gorliwości, przywiązania, życzliwości, nieznagleni przemocą lub orężem, środkami przez ciebie, Bazylusa i innych wam podobnych używanemi, których nikt nie chciałby mieć za klientów, coż dopiero za patronów.

XLII. Podczas twojej niebytności, jak piękny dzień zajaśniał dla kollegi twego, kiedy ów pomnik na Forum, któremuś cześć oddawał, obalić kazał. O czem dowiedziawszy się struchlałeś, jak świadczą wszyscy, którzy z tobą byli. Co się potem stało, nie wiem, ale przemógł, jak mi się zdaje, postrach oręża. Kollegę swego strąciłeś ze szczytu sławy, i dokazałeś, nie żeby tobie był podobny, jeszcze dotąd nie jest, lecz że stał się niepodobnym do siebie[1]. Jaki potem powrót do Rzymu! jakie zamieszanie w całem mieście! Przypominaliśmy sobie zbytnią potęgę Cynny: doczekaliśmy potem panowania Sylli: królującego Cezara niedawnośmy widzieli. Była może broń, ale ukryta, i nie tak wiele. Ale teraz jakie barbarzyństwo! Żołnierze w kwadrat uszykowani postępują za nim z dobytemi szablami, niosą lektyki pełne puklerzów. Te gwałty, senatorowie, tak są dawne, takieśmy do nich przywykli, że ich nie czujemy. Gdy dnia pierwszego czerwca chcieliśmy, jak postanowiono, przyjść do senatu, zdjęci strachem znagłaśmy w różne strony

  1. Chociaż Dolabella obalił ową kolumnę przez lud na cześć Cezara wystawioną, nie był jednak, jak się potem okazało, lepszym od Antoniusza. Kradł z nim razem grosz publiczny, a na opłacenie swych ogromnych długów wziął za jego przyzwoleniem ze skarbu w świątyni Opsy złożonego pieniądze, na mocy kilku wyrazów w notatkach Cezara przez jego sekretarza Faberiusza dopisanych. Cicero ad Atticum, XIV, 18. Jakoż inaczej o nim wyraża się Cycero w następnych Filippikach, a mianowicie odkąd przyszła do Rzymu wiadomość o okrutnem zamordowaniu przez niego Treboniusza.