Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

na swą żonę, na swego ukochanego syna, nie mówię po dokonaniu, ale tylko po umyśleniu tak szkaradnej zbrodni?
VI. Ale może ten człowiek nierozmyślny i zapamiętały nie przewidywał tego wszystkiego? Kto nad niego ostrożniejszy, roztropniejszy, rozsądniejszy? Ja jednak w obronie Dejotara nie na jego rozum i roztropność, ale na uczciwość i czystość życia powoływać się będę. Znanać jest, K. Cezarze, jego prawość, znane obyczaje, znany statek. Jestże kto na świecie, do którego wiadomości doszło inne ludu Rzymskiego, coby o prawości, cnocie, wierności i zacności Dejotara nie słyszał? Mimo to jednak wy zmyślacie że zbrodnia, na którąby się nie odważył człowiek nieroztropny, dla bojaźni niechy bnej zguby, ani zbrodniarz, chyba byłby szalonym, przyszła na myśl temu czcigodnemu i zarazem bynajmniej niegłupiemu człowiekowi. Sam nawet sposób wykonania, podług was, tego zamiaru, nie tylko jest niepodobny do wiary, ale nawet żadnego podejrzenia wzbudzić nie może. Kiedyś, powiadają, jadąc do zamku Luceium, wstąpił do domu króla, gospodarza swego, były tam w pewnem miejscu złożone podarunki, któreć król chciał ofiarować. Tam po kąpieli, nimbyś usiadł do stołu, miał cie zaprowadzić. W temże miejscu byli postawieni zbrojni ludzie, którzy cię zabić mieli. Oto oskarżenie, oto proces, co go zbieg królowi, niewolnik panu wytoczył. Kiedy mi powiedziano, że Fidippus lekarz, niewolnik królewski, który do Rzymu z posłami przybył, został przekupiony przez tego młodzieniaszka, wyznam ci, Cezarze, że mi naprzód na mysi przyszło to podejrzenie: lekarz namówiony na świadka! to zapewne zmyśli, że miała być zadana trucizna. Lubo daleki od prawdy, ten mój domysł nie zbaczał bardzo od zwyczajnego trybu oskarżeń. Co mówi lekarz? ani słowa o truciznie. A jednak zbrodnia mogła być popełniona z większą tajemnicą przez truciznę zadaną w napoju, albo w pokarmie, i z większą nadzieją bezkarności, bo łatwo zaprzeć się otrucia. Gdyby cię jawnie zamordował, ściągnąłby na siebie nie tylko oburzenie, ale i oręż wszystkich narodów. Zgładzając cię trucizną, jeżeli nie mógł utaić swej zbrodni przed czujnem okiem Jowisza Gościnnego, ukryłby ją może przed ludźmi. Co tedy i skryciej mógł przygotowrać, i ostrożniej wykonać, tego tobie lekarzowi biegłemu i niewolnikowi, jak sądził, wiernemu, nie powierzył: o broni, o sztyelach, o zasadzce nic ci zataić nie chciał? Ale jak dowcipnie sklecone oskarżenie! «Fortuna twoja, Cezarze, która cię nigdy nie