Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PIEŚŃ III.


Gryzomir król myszy i szczurów wysyła posły za granicę, prosząc o wsparcie, a sam nakazuje pospolite ruszenie. Mruczysław zbiera koty i staje do boju. Stoczona bitwa, pierzchają szczury i myszy. Filuś kotek, faworyt xiężniczki Duchny, zabity.


Z ustawicznego mamy doświadczenia,
Przykład jak wiele pomaga, lub szkodzi,
Na wzór jednego drugi się przemienia:
Co czynią starzy, naśladują młodzi;
I choć nie ujdzie pewnego skażenia,
Przecież ubitym torem każdy chodzi;
Pewen[1], że swego szczęścia nie omieszka.
Przestępstw ubite drogi, cnoty ścieszka.

Więcej występnych, niżeli cnotliwych.
Na oślep przeto ludzi naśladować,
Jestto się tułać po drogach błędliwych,
I dobrowolnie korzyść zostawować.
Ta była wada myszy nieszczęśliwych,
Kiedy się z sobą zaczęły pasować.
Fatalny przykład mięsza je i łudzi,
Nauczyły sie niezgody od ludzi.

Co miała rada dzielnie dopomagać,
W gorszej ich jeszcze zostawuje doli.
Gdy się zaczęły przesadzania wzmagać,
Nie zysk wolności, lecz skutki swawoli.
Jedni na drugich chcą wszystko wymagać:
Klęska ojczyzny nikogo nie boli.
Obywatelów dobrych mała rzesza,
Jeszcze przy swoim monarsze się wiesza.

Za ich powodem wysłani posłowie,
Po wszystkich państwach o posiłki proszą.
Każdy, gdy stanął, w żałośnej przemowie,
O mysz Sarmackich fatalności głoszą:
Odpowiadają pomyślnie królowie,
Ci dobre wieści do domu przynoszą;
Gryzomir z tego kontent nieskończenie,
Na pospolite zwoływa ruszenie.

Tymczasem, gdy się świat cały oburza,
Jędza niezgody z swych łożysk wypada:
Jad swój szkodliwy obficie wynurza,
Syta zjadłością, i klęsk przyszłych rada.
Wzmaga się coraz powstająca burza;
Skażone serca nienawiść osiada:
Na jej łbie węże najeżone świszczą.
To słysząc koty mruczą, myszy piszczą.

Już obojętnem na to patrzeć okiem
Monarcha kotów Mruczysław nie może.
Zwołuje dworzan, których miał pod bokiem,
Wierne osoby obrońce i stroże.
Ci rozesłani, bystrolotnym skokiem,
Zbierają półki, nim się wojna wzmoże.
Ledwo co były zaciągi skończone,
Gdy wojsko myszy idzie niezliczone,

Muzo! coś niegdyś Homera budziła,
Kiedy w przewlekłych bajkach swoich drzymał:
Jeśli ci sztuka rymotworców miła,
Którą się grecki wierszopis nadymał,
Gdy śpiewał szczury, żaby, tyś przybyła:
On plauz zdziwionych słuchaczów otrzymał.
Niech się ja w jego towarzystwie mieszczę,
Daj myślom żywność, natchnij duchy wieszcze.

Na lewem skrzydle wojska zagraniczne
Myszy i szczurów w dobrym szyku stoją.
Lskną się rynsztunki w rodzajach rozliczne:
Każdy ozdobny wspaniałością swoją.
Brzegów Sekwany wymuskane, śliczne,
Nie tylko kotów i lwów się nie boją.
Nim hasło bitwy wodzowie dać raczą,
Oni tymczasem pląsają i skaczą.

Dunajskie szczury harde i ponure,
W porządnym szyku stanęły jak wryte.
Z nad Tybru trwożne, gdy chodzi o skórę.
Jednakże w zdradne podejścia obfite.
Zadnieprskie, twardą co mają naturę,
Od Elby srogim bojem znamienite:
Tamizy dzikie i sławne w rozpustę,
Szwajcarskie wierne, opasłe i tłuste.

Nie tak mnogością straszny, jak wyborem,
Mruczysław swoje animuje koty.
Wzywa do sławy, i punktu honorem
Wzbudza poddanych do wojennej cnoty.
Gryzomir wzajem tymże idąc torem,
Swym wojownikom dodaje ochoty.
Z obu stron, skoro dane tylko hasło,
Kocie i mysze wojsko razem wrzasło.

Mjauczących kotów przeraźliwa wrzawa,
Szczurów odważnych pisk słychać ochoczy.
Pobojowisko okrywa kurzawa,
Gęstym tumanem wojowników mroczy:
Wzmaga się coraz bitwa straszna, krwawa,
A potokami krwi ziemia się broczy:
Zamiast kunsztownej z stali armatury,
Broń stron obudwóch, zęby i pazury.

Rominogrobis, szwagier Mruczysława,
Wódz piérwszej straży mężnych wojowników,
Przykładem swoim ochoty dodawa:
Zagryzł romistrza i dwóch półkowników:
Wszystko się jego pazurom poddawa,
I rocie, którą rządzi dzikich zbików.
Chociaż go mnóstwo myszy zewsząd ściska,
Pełne już trupów są pobojowiska.

Gryzosław, młodszy brat monarchy myszy,
Co prawym skrzydłem wojska zawiadował,
Przez adjutanta gdy o tem usłyszy,
Co hetman dzikich kotów dokazował;
Natychmiast szybkim krokiem idzie w ciszy,
Aby kompanów w przygodzie ratował;
Bierze tył zbikom, dognawszy ostatki,
Straszne zaczyna z onych czynić jatki.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Pewien.