Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobiście. Z tonu rozmowy Murek wywnioskował, że anonimowi uwierzono i że odpowiednie zarządzenia już są wydane.
Władze musiały poważnie brać pod uwagę nawet każde niepodpisane doniesienia. Pomimo oficjalnych zapewnień, że komuniści nie rozporządzają wśród mas żadnemi wpływami, wiedziały, że jest inaczej, że wielka nędza, bezrobocie i brak jakichkolwiek pomyślnych perspektyw doprowadziły umysły biednej ludności do stanu zrozpaczenia, a zatem gotowości na wszystko. Pod rzekomo spokojną powierzchnią życia, gromadziły się potężne masy nienawiści, gniewu i pragnienia zemsty. Lada silniejszy wstrząs mógł spowodować straszny wybuch. I niepodobna było przewidzieć, czy licząca zaledwie kilka tysięcy partja komunistyczna w ciągu jednej godziny nie wzrośnie do olbrzymiej potęgi, wchłaniając wszystko, co daremnie od lat dopomina się o chleb i pracę.
Dlatego ludzie, stojący na straży ustroju i bezpieczeństwa, ludzie, których zadaniem było czuwanie nad spokojnym i zgodnym z przepisami policyjnemi wyglądem powierzchni życia publicznego, nie mogąc, nie umiejąc sięgnąć pod tę powierzchnię mądremi i sprawiedliwemi reformami gospodarczemi i społecznemi, tem usilniej sięgali tam zbrojnem ramieniem prawa.
Dzień następny minął w mieście spokojnie. Ale już wieczorem, Murek przechodząc koło komisarjatu policji, zobaczył oczekujące tam dwa auta ciężarowe. Umyślnie obszedł jeszcze inne komisarjaty. Wszędzie było to samo.
Na noc szykowano wielką obławę.
Oczywiście nie ulegało wątpliwości, że wywiad partyjny musiał dowiedzieć się w porę o tych przygotowaniach. Murek wiedział, że partja i w szeregach służby bezpieczeństwa ma swoich zwolenników, przyjaciół, informatorów.