Przejdź do zawartości

Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
VI.

Notaryusz Piotr Vinci robił świetne interesa, umiał żyć z ludźmi, a potrafił zwłaszcza zjednywać sobie przychylność duchowieństwa. Był mężem zaufania i doradcą prawnym kilku bogatych klasztorów, co mu przynosiło spore dochody, zaokrąglał majątek, nabywał domy i winnice w pobliżu Vinci, a swoją drogą nie zmieniał skromnego trybu życia, stosując się do przepisów swego ojca Antonia.
Po śmierci pierwszej żony, pocieszył się prędko i mając lat trzydzieści ośm poślubił śliczną i młodziutką Franiszkę di Lafrendini. I ten drugi związek był bezdzietnym.
W owym czasie Leonard mieszkał z ojcem we Florencyi. Ser Piero dał mu skromne wykształcenie, sądząc, że skoro nie ma dzieci prawowitych, on odziedziczy jego fortunę i zostanie notaryuszem, jak zwykle najstarsi synowie w rodzie Vincich.
W owym czasie przebywał we Flarencyi słynny przyrodnik, matematyk, fizyk i astronom, Paolo dall Pozzo Toscanelli. Żył „jak święty“, wedle zdania współczesnych, był skromnym, bezinteresownym, pobożnym, nigdy mięsa nie jadał i nie znał kobiet. Miał twarz odrażającą, tylko oczy piękne i wyraziste.
Pewnego wieczoru 1470 r. nieznajomy młodzieniec zakołatał do drzwi jego domu, w pobliżu Pałacu Pitti. Toscanelli przyjął go dość chłodno, sądząc, że młodziana sprowadza banalna ciekawość. Ale po krótkiej rozmowie z Leonardem, olśniony jego zdolnościami do matematyki, zapragnął go kształcić.
W jasne noce letnie, błądzili razem po wzgórzach, porośniętych sosnami, jodłami i kosodrzewiną. Stara, opuszczona szopa, służyła im za obserwatoryum. Wielki uczony wtajemniczał młodzieńca w niezmienne prawa, rządzące światem. Te rozmowy pogłębiły niepospolity umysł Leonarda.
Ojciec zostawiał mu zupełną swobodę, radził jednak wybrać zajęcie korzystne. Widząc, że młodzieniec zajęty jest wciąż rysowaniem