Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Albo ja wiem!.. Kwiaty, albo zwierzęta?
— Nie kwiaty, ani zwierzęta, lecz złotem i jedwabiem dziergana cała historya cynika Dyogenesa, mędrca nędzarza, który mieszkał w beczce!...
— A! to musi być ładne! — zawołała ujeżdżaczka. — Przyjdź, przyjdź koniecznie. Będę czekała na ciebie.
Zefiryn spojrzał na zegar wodny, klepsydrę, ustawioną w zagłębieniu ściany, i zaniepokoił się.
— Aj, spóźnię się stanowczo!... Mam jeszcze zajść do lichwiarza w interesie innej matrony, do jubilera, do patryarchy, potem do kościoła na nabożeństwo... Bądź zdrowa, Krokalo!
— Tylko nie zapomnij! — wołała za nim Krokala i, grożąc mu palcem, dodała: — figlarzu!...
Subdyakon wyszedł, skrzypiąc safianowymi bucikami ze swoim niewolnikiem, dźwigającym pakunki.
Tłum jeźdźców, tancerek, gimnastów, zapaśników, poskramiaczów wpadł do stajni. Gladyator Mirmillon, z twarzą osłonioną siatką drucianą, zaczął rozpalać przy ogniu sztabę żelazną. Poskramiał on lwa, tylko co przywiezionego z Afryki, którego ryk rozlegał się za ścianą.
— Ty mnie do grobu wpędzisz, wnuczko, i sama zasłużysz na potępienie wieczne... Ach, jakże mnie krzyż boli! Sił mi brakuje!
— A, to ty, dziadku Gnyfonie?... Ciągle tylko zrzędzisz! — niezadowolonym głosem zawołała Krokala.
Gnyfon był to nizki starzec o załzawionych, przebiegłych oczach, błyszczących z pod siwych brwi, które poruszały się ciągle, jak dwie myszy białe, i o nosie fioletowym z pijaństwa. Miał na sobie spodnie lidyjskie ze wszystkich stron połatane, na głowie zaś wojłokową czapkę frygijską o śpiczastym wierzchołku, naprzód wygiętym, z dwiema klapami na uszy.