Strona:Czesław Kędzierski - Gwiazdka.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Owszem, światełko błyszczało. Ale nie było to okno chaty, jeno hen wysoko nad głowami dzieci zapaliła się pierwsza gwiazda na niebie. Pierwsza gwiazda wigilijna.
Usiadły dzieci pod drzewem. Małgosia cicho jęczy z głodu, zimna i zmęczenia, a Jaś okrywa ją, tuli do siebie i dla dodania otuchy próbuje śpiewać:

Wśród nocnej ciszy
Głos się rozchodzi...

Ale po chwili przestał śpiewać, kurcz jakiś za gardło go schwycił, a z oczu łzy się polały.
Siedzą teraz biedactwa cichutko i przytuleni do siebie jak para opuszczonych gołąbków. Śnieg zaczyna padać. Oczy im się kleją i powoli, powoli zasypiają — —
Lecz w tejże chwili właśnie stało się coś dziwnego. Cichy dotychczas las nagle się ożywił i zajaśniał, jakby kto tysiąc świec zapalił. Nad dziećmi niebo się otwarło i na drodze świetlistej fruną ku ziemi rozliczne aniołki skrzydlate, jedne większe, drugie mniejsze. Aniołki większe trzymają w ręku liry złociste i harfy, a dwa największe aniołki niosą prześliczną, dużą polską choinkę z pięknemi wycinankami. Choinkę tę ustawiają aniołkowie przed dziećmi, a aniołki mniejsze na gałązkach choinki zaczynają zawieszać prześliczne gwiazdki promienne. I w tejże chwili Aniołki większe unoszą się nad choinką i na lirach i harfach zaczynają grać przecudną, tajemniczą pieśń na chwałę Nowonarodzonego.
A podczas tego niebo roztwiera się naścierzaj i na smudze świetlnej spływa Najświętsza Marja Panna z Dzieciątkiem na ręku, w towarzystwie św. Józefa i Cherubinów. A równocześnie zstąpiła na ziemię taka olbrzymia jasność,