Strona:Czary i czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Synod wileński r. 1643 nakazuje plebanom często upominać panów świeckich, aby w sprawach o czary nie przekraczali przepisów prawa i nie dozwalali męczyć torturami z lada jakiego podejrzenia. Synod poznański r. 1720, płocki 1733 i żmudzki 1752 ganią barbarzyńskie sposoby śledztwa, to samo biskup Rupniewski w ustawie, wydanej na synodzie łuckim r. 1726: „Często się zdarza że niewiaty i panny, nauczywszy się od innych pewnych znaków czarodziejskich i zabobonnych (w czem niekiedy niema grzechu śmiertelnego), mniemają, że najlepsze rzeczy czynią, a tymczasem za to niewinną krew dają i doczesne życie utracają... Ponieważ jednak osoby o czary podejrzane, nie powinny być oskarżane nim upomniane będą, a to z powodu ich prostactwa i niewiadomości, przeto wpierw przez miejscowego plebana napominane być mają, a jeśli nie poprawią się, mają być doniesione.“ W liście pasterskim z r. 1722 ten sam biskup gani urzędy świeckie, że w zabobonnie prowadzonych śledztwach przeciwko czarownicom najgrubszych dopuszczają się błędów, używając niegodziwych i na fałszu opartych sposobów przekonania obwinionych; sądzą, że Bogu przysługę oddają, gdy więżą niwinnych, gdy męczą ich torturami i innemi środkami chcą wydobyć zeznanie; wreszcie, gdy wydają wyrok śmierci, nie myślą bynajmniej, że popełniają niesprawiedliwość przeciw Bogu, bliźniemu i prawu.
Biskup poznański Czartoryski w liście pasterskim z r. 1739 ostrzega, że „gdyby po miasteczkach i wsiach takowe sądy odprawiać się miały, plebani wszelkiemi sposobami, klątwą nawet grożąc, temu oponować się będą. Jeżeliby zaś uporu przeprzeć nie mogli, o tem do nas albo oficjała naszego znać dawać jako najprędzej będą powinni. Kiedy zaś jaka osoba obwiniona będzie, jakoby na schadzkach czartowskich bywać miała, temu wiary dawać według kanonów kościelnych nie należy, gdyż prawie niepodobna, aby na to świadectwa niepodejrzane być miały.“[1]

IX.

W takiej to atmosferze obudzonych uczuć humanitarnych i nowych prądów umysłowych dojrzewało wiekopomne w historji kultury polskiej dzieło ks. Jana Bohomolca[2] ,„Djabeł

  1. Więcej szczegółów w „Encyklopedji Kościelnej“ t. III.
  2. Jan Chryzostom Bohomolec urodzony na Białej Rusi 27 stycznia 1724 r., wstąpił do Towarz. Jezus. w r. 1739. Przez dłuższy czas był wileńskim magistrem nauk wyzwolonych i filozofji tudzież prefektem szkół. Był misjonarzem i cenzorem jezuitów warszawskich do r. 1771, wreszcie profesorem prawa kanonicznego. Po skasowaniu zakonu, któremu służył przez 34 lata,był nauczycielem w domu Fr. Bielińskiego, pisarza wielkiego koronnego, aż w r.1775 dostał probostwo skaryszewskie i praskie. Występując szorstko przeciw swym przeciwnikom religijnym, ściągnął na siebie groźby i oburzenie (r. 1794), przed któremi z ledwością obronili go przyjaciele. Zmarł u Bonifratrów 17 lutego r. 1795. Pochowany na Powązkach.