Strona:Conan-Doyle - Przygody brygadjera Gerarda.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łem rozmaite plany, ale sądzę, iż wybrałem najlepszy. Gdybym był z Goudinem posłał więcej niż jednego człowieka do lasu, „bracia“ nie byliby wystąpili z ukrycia; ale dla jednego nie wyrzekli się swych szans i swego zamiaru. Ponieważ pułkownik Lasalle był przypadkowo obecny, gdy otrzymałem wezwanie, postanowiłem wysłać huzara. Wybrałem ciebie, ponieważ chciałem mieć człowieka, który umie robić pałaszem, a sam sprawy zbytnio badać nie będzie. Spodziewam się, iż pod tym względem nie przyniesiesz ujmy memu wyborowi, tak samo jak nie przyniosłeś swej odwadze i swej zręczności.
— Sire — odparłem — będę milczał jak grób.
— Dopóki ja żyję — mówił dalej — nie może ani jedno słówko o tej sprawie wypaść z twoich ust.
— Sprawa ta zniknie z mojej pamięci, sire, jakby jej nigdy nie było. Przyrzekam, iż opuszczę gabinet waszej cesarskiej mości takim, jakim byłem, gdy tu przyszedłem o godzinie czwartej.
— To się nie uda — rzekł cesarz z uśmiechem. — Wtedy byłeś porucznikiem. A teraz pozwól pan, panie kapitanie, iż pana pożegnam, życząc panu dobrej nocy. Bądź zdrów, kapitanie!


Tu, na klapie mego surduta, widzicie panowie wstążkę mego medalu zasługi. Medal sam chowam w skórzanem pudełku i wyjmuję go tylko wtedy, gdy przybywa jakiś nowy generał naszych czasów pokojowych, lub jaki dostojny cudzoziemiec, aby doskonale znanemu brygadjerowi Gerardowi złożyć wizytę. Wtedy przypinam go do piersi, woskuję wąsy tak, iż siwe końce dotykają prawie oczu, a jednak obawiam się, panowie, iż nikt nie może mieć prawdziwego pojęcia o mężu, którym niegdyś byłem.
Teraz jestem tylko cywilem — coprawda takim, który się może pokazać — ale zawsze tylko cywi-