Przejdź do zawartości

Strona:Ciernistym szlakiem.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozwolił wam jak najprędzej się połączyć, a połączyć na życie całe.
Zdjął z palca pierścień rodzinny i podał go Krystynie.
— Daj mu ten pierścień jako znak zaręczynowy, niech go krzepi, niech wzmacnia w nadziei, że skończą się dni niedoli i na ślubny go pierścień zamieni.
Krasnodębski przytulił rękę, co mu klejnot podawała, zdjął z palca ślubną obrączkę i podał ją ze słowami:
— Niech ta najdroższa dla mnie pamiątka będzie zadatkiem mej miłości i strzeże cię dla mnie, ukochana moja.
Żołnierz naglił do wyjścia, raz jeszcze spotkały się ich wejrzenia, splotły w uścisku dłonie i Bilecki wyprowadził z celi łzami zalaną Krystynę. Widział tylko za sobą wyciągnięte ręce Stefana — i drzwi więzienia z trzaskiem się zamknęły.


IX.


Dwa lata upłynęło od wyżej opisanych wypadków. Dwa lata długie, znojne dla cierpiących i nieszczęśliwych.
Z kościoła św. Krzyża w Warszawie wyszła Krystyna, kierując się w stronę Nowego Światu. Od jej ciemnego płaszczyka odbijała liljowo-biała cera jej twarzy, bez rumieńca, bez uśmiechu, jakąś tęskną zadumą owiana. Piękną była, tak piękną, że oczy przechodniów na się ściągała, ale zarazem uwydatniał się w niej taki majestat cichego cierpienia i powagi, że głowy się przed nią chyliły. Wbrew swemu zwyczajowi szła wolno, bo