Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oficerów. Francuzi oponują. Odstawią sami na most, wydadzą za pokwitowaniem przednim strażom.
— Cóż, niech będzie i tak. A zatem — jutro rano, o jedenastej.
Obie delegacje w milczeniu uścisnęły sobie dłonie.
Czarny sześcioosobowy Fiat półkolem cienistego nadbrzeża miękko potoczył się w stronę mostu Iena.