Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

autorytet organów sądowych. Dobrze, żeś nie zrobiła harmideru, lecz mnie pierwszemu zetelefonowała. Jeszcze lepiej zrobisz, jak nie będziesz o tem nikomu opowiadać.
— A podług mnie Krygier to zuch! Wszystko uczynił, co mu partyjne sumienie dyktowało: nie gram więcej. Cóż więc chcecie?
— Ty to poważnie?
— Zupełnie. Podług mnie, nie każdy na miejscu Krygiera, potrafiłby znaleźć takie proste i uczciwe wyjście. Oburzenie twoje jest zupełnie bezpodstawne. Postępek Krygiera nie kompromituje ani partji, ani organów sądowych, — przeciwnie, jest nader umoralniający.
— Uważasz całą tę hecę z wyrokiem, tę nikomu niepotrzebną pozę, całą tę romantykę samobójstwa — za szlachetne i komunistyczne? Nie poznaję cię, Wala! Nigdyś nie mówiła, nigdyś nie rozmawiała takim językiem.
— A czy wogóle rozmawiamy kiedy? Czyś kiedykolwiek interesował się, o czem ja myślę? Czy przypuszczasz, że w ciągu tych trzynastu lat, od dnia naszego spotkania na froncie, nie zmieniłam się? Żona — to płyta gramofonowa: zapamiętałeś raz melodję i już? Jeżeli kiedyś przetrzesz oczy i przekonasz się o przemianie portretu, to będziesz przekonany, że przemiana nastąpiła w ciągu jednej nocy.
— Rozumiem, każdy może popełnić w życiu błędy, mieć chwilowe słabości, nazwij je jak chcesz. Niema jednak takich błędów, których nie możnaby