Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ SIÓDMY.


Tej nocy Clarka obudziło stukanie w sąsiedniem mieszkaniu i przygłuszona rozmowa kilku głosów na werandzie. Niemirowscy długo nie otwierali. Stukanie powtórzyło się bardziej natarczywe. Wreszcie chrzęstnął zamek.
Clarke przewrócił się na drugi bok, usiłując znowu zasnąć. Z mieszkania Niemirowskich rozlegał się szmer kroków i słabe odgłosy rozmowy, potem zaś szum przesuwanych przedmiotów.
Clarke z gniewem zarył się głową w poduszkę, daremnie usiłując zasnąć, Poczęło już świtać, a szum w sąsiedniem mieszkaniu nie przestawał trwać Wreszcie trzasnęły drzwi i nocni goście odeszli. I kiedy nakoniec Clarke począł już zasypiać, — do pokoju zapukano.
Clarke przysiadł na posłaniu.
— Jeszcze pan śpi? — rozległ się za drzwiami głos Murriego. — Dziewiąta godzina.
Clarke otworzył drzwi.