Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

urzędu telegraficznego, może jeszcze depesza nie poszła. W ostatecznym wypadku, można ją zatrzymać przez kabel w Stalinabadzie.
— Ja podpisywałem telegram i tylko ja mogę go anulować.
— A któżby inny? Naturalnie ty. Ty więc zatelefonujesz.
— Ja na wiatr nie wysyłam depesz. Posłałem, znaczy się, wiem co robię. Spowiadać się będę przez CK w Stalinabadzie. A wyjadę dziś, za pół godziny. Jeśli chcesz, możesz mnie siłą zatrzymać.
— Co do zatrzymania siłą — ja nie milicja. Ale o twem antypartyjnem zachowaniu się pogadamy. Zobaczymy, co z tobą zrobić...
— Ej, wolniej na zakrętach!
— Szczególniej na zakrętach wtył, towarzyszu Jeremin. Całej budowy wtył nie wykręcisz, a sam wyskoczyć możesz.
— A wy coście chcieli? Dociągnąć do końca, cicho-sza, a potem obudzić się z trzaskiem: zamiast osiemdziesięciu dali dwadzieścia. Tak więc? Moim obowiązkiem jest dać znać zawczasu o zarwaniu się planu i niemożliwość jego wykonania, a nie siedzieć i milczeć, a nuż się uda.
— A nuż się nie uda, ale przy prawidłowej organizacji pracy udać się jeszcze może.
— A coście dla tej prawidłowej organizacji sami zrobili? Może powiesz?
— Gdybyś częściej na posiedzenia partkomu zaglądał, nie potrzebowałbyś wypytywać o to w stołowni.