Przejdź do zawartości

Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na tronie? Czemuż ona tu w kuchni? Co za straszna kara losu.
Wtem rozpoczęto tańce i w tej samej chwili książę jakiś czy królewicz, strojny w aksamity, drogie kamienie zamiast guzików i złoty łańcuch na szyi, zbliżył się i z uśmiechem wciągnął ją do sali.
Biedna kobieta krzyknęła, poznawszy Krzywodzióba, — czyżby i on ją poznał i zemścić się pragnął? Chciała się wyrwać, ale nadaremnie; na koniec przerażona obecnością tylu znajomych panów i rycerzy wymknęła się i wybiegła aż na schody. Lecz tu uchwyciła ją znów silna ręka: obejrzała się — król Krzywodziób!
Krzyknęła i twarz zakryła.
— Nie lękaj się, droga żono; czyż mnie nie poznajesz, Gwiazdeczko? Jestem ubogim grajkiem, twoim mężem; żyliśmy w ubogiej chatce i musiałaś pracować, bo chciałem upokorzyć twą próżność i dumę; lecz gdy się przekonałem, że mnie kochasz ubogim, pilno mi było ujrzeć cię szczęśliwą. Pójdź ze mną, jesteś królową; ojciec twój wie o wszystkim i zjawi się tu wkrótce,