Przejdź do zawartości

Strona:Boy-Żeleński - Piekło kobiet.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ręce kobiety. Czyż może być rzecz, któraby bardziej była ich sprawą? Ale jakiż rozdźwięk panuje między tem o czem kobiety piszą a o czem myślą! Gdyby pisma kobiece były istotnym wykładnikiem życia kobiet i ich zainteresowań, połowa artykułów czcigodnego Bluszczu powinnaby traktować o środkach przeciw zapłodnieniu...
Niechże więc kobiety otrząsną się z fałszywego wstydu i z niewolniczej apatji. To nie żadna rozpusta, nie żadna zbrodnia, ale wielka kwestja społeczna, która zajmuje dziś obie półkule świata. Jest u nas tyle lekarek, tyle społeczniczek, niechże zakładają najliczniejsze poradnie zapobiegawcze; niech uświadamiają kobiety o środkach przeciw zajściu w ciążę, niech im służą radą, pomocą; niech wreszcie badają kwestję naukowo, niech robią obserwacje, statystyki. Niech wejdą w styczność z pokrewnemi organizacjami w innych krajach[1]. Niech raz ta sprawa będzie u nas traktowana po ludzku, mniej obłudnie, mniej bezmyślnie, mniej frazesowo. Bo piękna to rzecz wstydliwość niewieścia, ale nie wtedy, gdy się ją opłaca kosztem tylu nieszczęść, niedoli i zbrodni!



  1. W najszerszej mierze postawiła sobie to zadanie Liga reformy obyczajów, świeżo zawiązana w Warszawie (r. 1933).