Strona:Bolesław Londyński - Błędny ognik.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BŁĘDNY OGNIK



Był cichy ciepły wieczór, jeden z rzadkich wieczorów z końca sierpnia. Ogród zaczynał już powoli tonąć w mroku wieczornym i Cesia z Józią, bawiące się niedaleko domu, zamierzały już wracać, gdy nagle podbiegła do nich starsza siostra, dziewięcioletnia Stefcia.
— Cesiu, Józiu, wiecie, co wam powiem? — mówiła ledwie dysząc z szybkiego biegu.
Z jej wzburzonej i tajemniczej buzi, dziewczynki domyśliły się, że nowina była ciekawą i chciwie wpatrzyły się w nią rozszerzonemi oczkami.
— Co, co, co? — pytały, mimowoli zniżając głosy.
Ale Stefcia obejrzała się z początku dookoła, a przekonawszy się, że nikt jej